- autor: adm, 2022-10-10 10:10
-
Po horrorze i kolejnej niesamowitej końcówce remisujemy w 10. kolejce dębickiej klasy okręgowej w delegacji z Radomyślanką 3-3 (0-2). Bramki dla Czarnovii zdobywali: Jarosław Stańczyk, Karol Janiec i Łukasz Wadas.
Gdyby ktoś pomyślał, że po bramce Michała Szlachetki w 85. minucie spotkania na 3-1 dla gospodarzy coś w tym niedzielnym meczu jeszcze się wydarzy, to zapewne mało kto by mu uwierzył. A jednak! Powoli stajemy się autorami niesamowitych końcówek, jak choćby przed dwoma tygodniami w derbach. Tym razem pełnia szczęścia była blisko, ale remis na tak trudnym terenie trzeba szanować. Co działo się w ostatnich minutach meczu? Po wspomnianej bramce Szlachetki najpierw w 87. minucie do piłki na 25 metrze dopadł Karol Janiec i huknął nie do obrony pod poprzeczkę! A już w doliczonym czasie gry, po rzucie rożnym Jarosława Stańczyka złotą główką popisał się Łukasz Wadas i futbolówka wylądowała w okienku bramki miejscowych! 3-3 i arbiter kończy te pełne emocji zawody! A co wydarzyło się do momentu tej niesamowitej końcówki? Sporo, całkiem sporo. Radomyślanka obejmuje prowadzenie już w 6. minucie, kiedy to z wolnego Alberta Kutę pokonuje Piotr Guzik, choć chwilę wcześniej to my za sprawą główki Krystiana Kozioła mogliśmy prowadzić 1-0... Tak jest piłka niestety... Nie załamujemy się i już pięć minut po otwierającej to spotkanie bramce Bartłomiej Frąc ma swoją okazję po kolejnym strzale głową, ale minimalnie pudłuje. Pod koniec pierwszej połowy najpierw Janiec główkuje nad poprzeczką, a zaraz potem Dominik Piekarczyk również głową w tą że wspomnianą poprzeczkę trafia. Później mamy kontrę Radomyślanki i Konrad Łękawa w drugiej minucie doliczonej do pierwszej odsłony podwyższa prowadzenie podopiecznych Pawła Irli. Jak na 45, a właściwie 47 minut - działo się, oj działo! Nadzieję na odwrócenie wyniku daje po zmianie stron w 62. min. Stańczyk, który skutecznie egzekwuje rzut wolny po faulu na Grzegorzu Jeleniu. Idziemy za ciosem! Kwadrans przed końcem trafiamy na 2-2 za sprawą Piekarczyka, ale dosłownie sekundę wcześniej arbiter odgwizduje jedenastkę dla nas za zagranie piłki ręką i bramka niestety nie zostaje uznana, a szkoda... Dlaczego? Bo niestety marnujemy rzut karny, który w kapitalny sposób broni Szymon Dąbrowski. Dobitka zostaje zablokowana i mamy tylko... rzut rożny. Po jego wykonaniu piłkę z linii po strzale Frąca wybija jeden z defensorów gospodarzy. Jak pech, to pech... Później działo się już tylko to, o czym wspomnieliśmy na początku. Notujemy czwarty remis w sezonie, w czym jesteśmy liderem w całej lidze. Pora na zwycięstwa, bo liga w tym sezonie jest bardzo wyrównana i każdy komplet punktów jest na wagę złota!